Za oknem wszystko budzi się do życia. Leniwie, pachnąco, dokarmiane ciepłymi promieniami słońca. Każda pora roku rządzi się w kuchni swoimi prawami i to na co miałam ochotę w mroźne, zimowe wieczory, w takim dniu jak dziś, mogłoby się nie sprawdzić. Wychodząc codziennie na dwór moje podniebienie nęcą powolutku wspomnienia zeszłorocznych knedli ze śliwkami, pierogów z jagodami, słodkich truskawek ze śmietaną. Ach! Zapomniałam o śliwkowym placku. Z niecierpliwością oczekuję również rabarbaru i zapachu kwiatów w ogrodzie mojej Mamy, rowerowych wycieczek i spełnienia założeń kulinarnych, jakie obiecałam sobie rok temu. Póki co cieszę się ogromnie z pierwszych darów wiosny. Kolejny przepis z fiołkami. Korzystajcie, póki możecie. One są tak ulotne.
Galaretka fiołkowa / Violet Jelly
1 litr wody / 1 l water
4 szklanki fiołków / 4 glasses of violets
sok z cytryny / lemon juice
500 g cukru żelującego z pektynami / 500 g jelly sugar with pectin
Kwiaty umyć i oberwać płatki. Płatki wrzucić do słoika i zalać wrzącą wodą. Dodać sok z cytryny, przykryć i odstawić na noc. Następnego dnia odcedzić i dodać cukier. Porządnie wymieszać, doprowadzić do wrzenia i gotować przez około 4 minuty. Gorącą galaretkę przelać do słoiczków i pozostawić do zastygnięcia.
6 komentarzy:
Wygląda cudnie!!
Wspaniale zdjecia!
Wygląda pysznie! Czy te fiołki tak sobie dziko rosną, czy można je też gdzieś kupić? :)
Ja akurat mam ich mnostwo na dzialce wiec nigdy sie nie interesowalam zakupem, ale nigdy nie spotkalam sie ze sprzedaza fiolkowego kwiecia na kiilogramy wiec mysle ze pozostaje nam tylko mozolna praca przy samodzielnym zbiorze. ;)
Witaj:))czemu ja znalazłam Twojego bloga dopiero teraz jak już fiołki przekwitły:))))uwielbiam takie ciekawostki:))pozdrawiam
A ja mam pytanie, czy da się zrobić galaretkę z fiołków karmelizowanych? nie posiadam świeżych:(
Prześlij komentarz