Pamiętam ciepłe, letnie dni spędzane na dworze, gdy byłam dzieckiem. Babcia wyplatała mi wówczas wianki z polnych kwiatów, które zresztą z wielką radością wkładałam sobie na głowę. Najczęściej wykorzystywała do tego celu mniszka. Zapewne dlatego że był ładny i wzbudzał w moich dziecięcych oczach zachwyt, ale również dlatego, że był ogólnodostępny i nie trzeba było się natrudzić, by zebrać cały pęk kwiatów potrzebnych do wykonania wianka.
Dla mnie mniszek był wówczas jedynie nieco ładniejszym chwastem porastającym okoliczne trawniki, który wykorzystywałam do zabawy. Po jego przekwitnięciu można było przecież zdmuchiwać wszystkie napotkane na podwórku i w okolicach szkoły dmuchawce, co zresztą czyniliśmy w imię zasady "kto pierwszy, ten lepszy" z koleżankami i kolegami w początkowych klasach podstawówki. Dziś już wiem, że mniszek to nie chwast a dość pożyteczna roślina lecznicza, mająca zastosowanie w leczeniu chorób układu dróg moczowych, chorób skóry, wątroby, w leczeniu anemii, miażdżycy, cukrzycy i reumatyzmu. Uznałam, że warto poświęcić mu osobny post.
Za eksperymenty z mniszkiem zabrałam się wraz z Mamą. Obie byłyśmy ciekawe co wyjdzie z tego dość popularnego jak na polskie warunki zioła. Tym sposobem powstał miodek majowy, najbardziej znany na Śląsku, nieco mniej w Polsce centralnej. W kuchni śląskiej miodek jest wykorzystywany jako substytut naturalnego miodu. Przypisuje mu się również dość duże właściwości lecznicze, szczególnie w leczeniu wątroby. Wyglądem syrop rzeczywiście przypomina miód. Jest zawiesisty i przejrzysty. W smaku słodki, z nutą goryczy, przypomina trochę miód spadziowy a trochę smaczny syrop na kaszel.
Syrop z mniszka lekarskiego
- 400-450 rozwiniętych kwiatów mniszka lekarskiego
- 1 l wody
- 1 kg cukru
- 1-2 cytryny
- 1-2 pomarańcze
Zebrane kwiaty wykładamy na białą kartkę i pozostawiamy na około godzinę, aby wszystkie znajdujące się w główkach kwiatowych owady mogły wyjść. Następnie płuczemy kwiaty pod bieżącą wodą i obrywamy płatki. Do garnka wlewamy wodę, wrzucamy pokrojoną w plastry pomarańczę i cytrynę, oraz przygotowane płatki kwiatów. Od zagotowania, przez następne 10-15 minut trzymamy wywar na ogniu. Całość odstawiamy na 24 godziny. Następnie przelewamy syrop przez sitko i odciskamy wodę z kwiatów. Do wywaru dodajemy opcjonalnie sok wyciśnięty z jednej cytryny i pomarańczy (neutralizuje nieco charakterystyczny smak zioła) oraz cukier i ponownie gotujemy, cały czas mieszając, aż cukier całkowicie się rozpuści a syrop zgęstnieje.
5 komentarzy:
Przyznam, ze nigdy stropu z Mniszka nie pilam natomiast herbatki ziołowe z niego tak, jak najbardziej. Czytając twoj opis przypomniało mi sie jak mój dziadek robił kremy z nagietek, żółtych i pomarańczowych. Służyły mi cała zimę. Goily skórę. Ileż natura ma w sobie skarbów?
Syropu miało być ale tablet słowa przekreca!
Ostatnio z zainteresowaniem przeglądam wszelkie napotkane zielniki itp. Naprawdę można w nich znaleźć wiele interesujących informacji o roślinach, które dotąd uważałam za bezużyteczne. Szkoda, że tak późno się za o zabrałam.
Lubie oglądać Twoje zdjęcia! Tchną świeżością i prostotą. Po prostu piękne...;) Pozdrawiam!
Bardzo dziękuję! Bardzo mi miło. :-) Pozdrawiam!
Prześlij komentarz