Na tamten świat nikt się nie spóźnia. Niektórzy są nawet przed czasem.
Ten listopadowy dzień jest dla mnie szczególny. Zatraceni w biegu dnia codziennego tak łatwo zapominamy o przemijaniu. Zapominamy o tym jak wiele zawdzięczamy Tym, którzy byli przed nami. Przede wszystkim zawdzięczamy Im życie. Zapominamy, że to Oni byli bohaterami naszych pierwszych życiowych bitew i dni; że to Oni nauczyli nas czym jest miłość i oddanie; że byli przewodnikami naszych pierwszych wycieczek; drogowskazami przyszłych wyborów; nauczycielami życia; aniołami stróżami naszego dobra. To dzięki Nim jesteśmy tymi, którymi dzisiaj jesteśmy i możemy żyć tak, jak żyjemy. Często wymagało to wielu poświęceń. Pomimo zmęczenia i opadających do snu powiek nigdy nie odmawiali nam kolejnej bajki czy opowieści. Pomimo bólu kości nigdy nie pozbawili nas kolejnego uścisku czy wzięcia na ręce. Gdy w zadumie zastanawiali się nad swą niedaleką przyszłością z radością patrzyli na nas: młodych, zdrowych, w pełni sił i z całym życiem przed sobą. Pragnąc jedynie naszego szczęścia dziękowali Bogu za każdy kolejny dzień licząc, że ma On ich dla Nich jak najwięcej. Wychodziło różnie. Często to nie Boża wola a zwykła ludzka ułomność sprawiała inaczej.
Wspominajmy Ich jak najczęściej a jeśli życie uporczywie absorbuje nas za bardzo choć w ten listopadowy dzień zapalając Im świeczkę wspomnijmy cudowną szarlotkę jaką robiła babcia, jej ciepłe, szorstkie i spracowane ręce. Zapach chleba w naszym rodzinnym domu i wspólne śpiewanie kolęd. Cudowne poświęcenie dziadka, który co roku robił za Świętego Mikołaja i zabawiał swoje wnuczęta. A może po prostu uśmiech i głos... tak, uśmiech i głos, za które dziś gotowi bylibyśmy oddać wszystko.
Jest w moim życiu książka, która szczególnie wiele dla mnie znaczy. Duży mały poradnik życia Jacksona Browna. Poniżej rekomendacja samego autora:
Wiele wydarzyło się od jesieni 1990 roku, kiedy to przy kuchennym stole pospiesznie spisałem kilka stron rad, refleksji i spostrzeżeń dla mojego syna, Adama, który wybierał się właśnie na studia. Pierwszy zbiór ojcowskich porad zawierał 511 haseł. Co dwa lata dosyłałem mu nowe. Najbardziej z synem jesteśmy dumni z tego, że nasza korespondencja, dostępna już w 28 językach, jest ceniona na całym świecie jako wartościowe kompendium życiowych refleksji i użyteczny poradnik.
Pamiętam ten dzień, gdy otrzymałam ją na Walentynki od mojego kochanego Dziadka, którego piąta już rocznica śmierci minęła całkiem niedawno. Wówczas nie do końca rozumiałam intencje tego podarku i to, że po raz pierwszy w życiu Dziadziuś zdecydował się (sam z siebie!) napisać na pierwszej stronie osobistą sentencję. Widocznie dla Niego też było to ważne aby ta książka stała się reliktem mojej prze(przy)szłości. Poza otrzymanym od Dziadka pierścionkiem jest to chyba moje najważniejsze sacrum z Nim związane. Gdy mi źle i dobrze zerkam często na te pięknie wydane, pożółkłe strony i staram się domyślić co On zrobiłby na moim miejscu. Ze swoim doświadczeniem i życiową mądrością. On... mój Bohater.
Czekoladowa kawa zbożowa
(2 porcje)
500 ml mleka 1,5%
5 czubatych łyżek kawy zbożowej
odrobina cynamonu
6 kostek czekolady mlecznej
3 kostki czekolady deserowej
Czekoladę rozpuszczamy w mleku, dodajemy kawę i cynamon. Całość mieszamy. Można dodać odrobinę śmietanki 30%. Mocno podgrzewamy, ale nie doprowadzamy do wrzenia. Kawę miksujemy w celu uzyskania puszystej pianki a następnie posypujemy kawałkami startej czekolady.
Wspominajmy Ich jak najczęściej a jeśli życie uporczywie absorbuje nas za bardzo choć w ten listopadowy dzień zapalając Im świeczkę wspomnijmy cudowną szarlotkę jaką robiła babcia, jej ciepłe, szorstkie i spracowane ręce. Zapach chleba w naszym rodzinnym domu i wspólne śpiewanie kolęd. Cudowne poświęcenie dziadka, który co roku robił za Świętego Mikołaja i zabawiał swoje wnuczęta. A może po prostu uśmiech i głos... tak, uśmiech i głos, za które dziś gotowi bylibyśmy oddać wszystko.
Jest w moim życiu książka, która szczególnie wiele dla mnie znaczy. Duży mały poradnik życia Jacksona Browna. Poniżej rekomendacja samego autora:
Wiele wydarzyło się od jesieni 1990 roku, kiedy to przy kuchennym stole pospiesznie spisałem kilka stron rad, refleksji i spostrzeżeń dla mojego syna, Adama, który wybierał się właśnie na studia. Pierwszy zbiór ojcowskich porad zawierał 511 haseł. Co dwa lata dosyłałem mu nowe. Najbardziej z synem jesteśmy dumni z tego, że nasza korespondencja, dostępna już w 28 językach, jest ceniona na całym świecie jako wartościowe kompendium życiowych refleksji i użyteczny poradnik.
Pamiętam ten dzień, gdy otrzymałam ją na Walentynki od mojego kochanego Dziadka, którego piąta już rocznica śmierci minęła całkiem niedawno. Wówczas nie do końca rozumiałam intencje tego podarku i to, że po raz pierwszy w życiu Dziadziuś zdecydował się (sam z siebie!) napisać na pierwszej stronie osobistą sentencję. Widocznie dla Niego też było to ważne aby ta książka stała się reliktem mojej prze(przy)szłości. Poza otrzymanym od Dziadka pierścionkiem jest to chyba moje najważniejsze sacrum z Nim związane. Gdy mi źle i dobrze zerkam często na te pięknie wydane, pożółkłe strony i staram się domyślić co On zrobiłby na moim miejscu. Ze swoim doświadczeniem i życiową mądrością. On... mój Bohater.
Czekoladowa kawa zbożowa
(2 porcje)
500 ml mleka 1,5%
5 czubatych łyżek kawy zbożowej
odrobina cynamonu
6 kostek czekolady mlecznej
3 kostki czekolady deserowej
Czekoladę rozpuszczamy w mleku, dodajemy kawę i cynamon. Całość mieszamy. Można dodać odrobinę śmietanki 30%. Mocno podgrzewamy, ale nie doprowadzamy do wrzenia. Kawę miksujemy w celu uzyskania puszystej pianki a następnie posypujemy kawałkami startej czekolady.
1 komentarz:
Mojego Dziadka nie ma ze mną jeszcze dłużej, a ja ciągle nie mogę tego przeboleć...
Prześlij komentarz