Na myśl o lasagne za każdym razem przychodzi mi do głowy zapach pomidorów mocno doprawianych bazylią, tymiankiem i oregano. Przed oczami przemykają krajobrazy Italii jak z książki Frances Mayes Pod słońcem Toskanii, gdzie rozległe pola lawendy, przeplatają się z plantacjami winorośli. Pod stopami czuję miękki piach, nad głową świeci słońce a wiejący znad Adriatyku ciepły wiatr, delikatnie muska twarz. Włosi to szczęściarze! Nie dość że tyle smakołyków mają na wyciągnięcie ręki, tyle historycznych miejsc, które warto i powinno się odwiedzić i kraj, którego geograficzne położenie jest dla mnie rozwiązaniem idealnym. Ciepłe morze i góry w zasięgu wzroku. Czego chcieć więcej? Jednak są przecież jeszcze ludzie. Tak samo pogodni jak aura miejsca, w którym mieszkają. Miałam kiedyś okazję spędzić wakacje we włoskim domu, z włoskimi sąsiadami. Poza kilkoma butelkami domowej grappy, przepisem na nią, ręcznie tkaną serwetą i setką miłych wspomnień, przywiozłam ze sobą dożywotni sentyment do Italii.
Historia lasagne jest jednak niepewna. Na dworze króla Anglii Ryszarda II, którego okres panowania przypadał na lata 1377-1399 zajadano się potrawą bardzo przypominającą włoski przysmak, co mogłoby zburzyć obecną teorię o jej pochodzeniu. Co ciekawe, przepis na to danie nazywane wówczas loseyns został zapisany w pierwszej angielskiej książce kucharskiej.* Z pomocą Włochom w tej kwestii przyszła jednak etymologia i to właśnie dzięki niej lasagne jest obecnie uznawana za włoskie danie. Słowo lasagne zaczerpnięto bowiem z greckiego lasanon, co oznaczało nocnik. Rzymianie najprawdopodobniej przekształcili to słowo na lasanum, czyli gar. Stąd przypuszczenie, że to właśnie oni są pełnoprawnymi twórcami tego dania.
Ja przygotowałam tradycyjną lasagne z domowym sosem bolognese i beszamelowym. Jest to porcja dla około 3-4 osób (w zależności od wielkości porcji).
Lasagne bolognese
(wg przepisu Jana i Jakuba Kuroniów)
- 200 g makaronu lasagne
- 500 g mięsa mielonego
- 2 cebule
- 4 ząbki czosnku
- 500 g dojrzałych pomidorów obranych ze skórki
- 100 g oliwy z oliwek
- 300 g startego, żółtego sera
- sól do smaku
- tymianek, oregano, bazylia (ja dodałam po pół czubatej łyżki każdego z ziół)
Sos beszamelowy:
- 2 łyżki masła
- 2 łyżki mąki
- 500 g mleka
- sól, pieprz i gałka muszkatołowa
Rozgrzewamy oliwę. Cebulę i czosnek drobno kroimy. Czekamy aż się podsmażą. Następnie dodajemy mięso i również podsmażamy przez około 10 minut. Pomidory myjemy, obieramy ze skórki i kroimy na kawałki. Dodajemy do mięsa i cebuli, w dalszym ciągu trzymając całość na ogniu. Doprawiamy solą, bazylią, tymiankiem i oregano. Masło rozpuszczamy w osobnym garnuszku, dodajemy mąkę i pół litra zimnego mleka. Stale podgrzewając, mieszamy energicznie i czekamy aż sos zgęstnieje. Następnie doprawiamy do smaku solą, pieprzem i gałką muszkatołową. Płaty lasagne układamy w naczyniu wysmarowanym oliwą. Na makaronie układamy część startego sera a następnie kolejno sos bolognese, sos beszamelowy, ponownie żółty ser i warstwę makaronu. Czynności powtarzamy aż do wykorzystania składników. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni i pieczemy lasagne około 50 minut.
* Historia lasagne na podstawie Artelis.
Historia lasagne jest jednak niepewna. Na dworze króla Anglii Ryszarda II, którego okres panowania przypadał na lata 1377-1399 zajadano się potrawą bardzo przypominającą włoski przysmak, co mogłoby zburzyć obecną teorię o jej pochodzeniu. Co ciekawe, przepis na to danie nazywane wówczas loseyns został zapisany w pierwszej angielskiej książce kucharskiej.* Z pomocą Włochom w tej kwestii przyszła jednak etymologia i to właśnie dzięki niej lasagne jest obecnie uznawana za włoskie danie. Słowo lasagne zaczerpnięto bowiem z greckiego lasanon, co oznaczało nocnik. Rzymianie najprawdopodobniej przekształcili to słowo na lasanum, czyli gar. Stąd przypuszczenie, że to właśnie oni są pełnoprawnymi twórcami tego dania.
Ja przygotowałam tradycyjną lasagne z domowym sosem bolognese i beszamelowym. Jest to porcja dla około 3-4 osób (w zależności od wielkości porcji).
Lasagne bolognese
(wg przepisu Jana i Jakuba Kuroniów)
- 200 g makaronu lasagne
- 500 g mięsa mielonego
- 2 cebule
- 4 ząbki czosnku
- 500 g dojrzałych pomidorów obranych ze skórki
- 100 g oliwy z oliwek
- 300 g startego, żółtego sera
- sól do smaku
- tymianek, oregano, bazylia (ja dodałam po pół czubatej łyżki każdego z ziół)
Sos beszamelowy:
- 2 łyżki masła
- 2 łyżki mąki
- 500 g mleka
- sól, pieprz i gałka muszkatołowa
Rozgrzewamy oliwę. Cebulę i czosnek drobno kroimy. Czekamy aż się podsmażą. Następnie dodajemy mięso i również podsmażamy przez około 10 minut. Pomidory myjemy, obieramy ze skórki i kroimy na kawałki. Dodajemy do mięsa i cebuli, w dalszym ciągu trzymając całość na ogniu. Doprawiamy solą, bazylią, tymiankiem i oregano. Masło rozpuszczamy w osobnym garnuszku, dodajemy mąkę i pół litra zimnego mleka. Stale podgrzewając, mieszamy energicznie i czekamy aż sos zgęstnieje. Następnie doprawiamy do smaku solą, pieprzem i gałką muszkatołową. Płaty lasagne układamy w naczyniu wysmarowanym oliwą. Na makaronie układamy część startego sera a następnie kolejno sos bolognese, sos beszamelowy, ponownie żółty ser i warstwę makaronu. Czynności powtarzamy aż do wykorzystania składników. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni i pieczemy lasagne około 50 minut.
* Historia lasagne na podstawie Artelis.
3 komentarze:
W ostatni weekend robiłam lasagne Bolognaise. Bardzo je lubimy! Dziękuje za wizytę na moim blogu i pozdrawiam.
Aż zapragnęłam już swojego urlopu :) w Włoszech jeszcze nie byłam, ale i lasagne mnie skusiłaś jak i klimatem śródziemnomorskim ;)
Prawda? Na moją wyobraźnię też to działa, szczególnie gdy za oknem deszczowo i zimno. ;-)
Prześlij komentarz