-->

wtorek, 28 maja 2013

Oślepiona majem, nic nie wiem, prócz, że pachną bzy.

Krople deszczu chyba już na dobre zamieszkały dziś na moim oknie. Zielonymi liśćmi pobliskich lip szarga od rana niestrudzenie wiatr. Lubię takie dni, gdy miasto jak dziś jest ociężałe, potulne. Lubię puste ulice i kałuże, w których przeglądają się drzewa. Jest melancholijnie i cicho jak w kryminałach Agathy Christie, którymi zaczytywałam się niegdyś w deszczowe dni, nie licząc się ze zdaniem bibliotekarza, zwolennika nieco ambitniejszych lektur. Idealny, książkowy dzień.

Co prawda książka, którą chciałabym Wam przedstawić ma zupełnie inny charakter. Jest dowcipna, ironiczna, pełna ciekawostek dotyczących epoki, gdy ulicami spacerował Tuwim, Żeromski pisał Ludzi bezdomnych a serca kobiet łamał Witkacy. To właśnie wówczas powstawały największe dzieła Wojciecha Kossaka. Z jego córkami - Madzią i Lilką - dni mijają mi ostatnio wyjątkowo dobrze. Opowiadają mi o życiu, o zwyczajach, o trudach bycia córką znanego malarza, o chłopcach i o poezji, której nie bez kozery poświęciła życie Maria Pawlikowska-Jasnorzewska. Zalotnica Niebieska to książka siostry o siostrze, znanej poetce. Uwielbiany przeze mnie, nieco cyniczny język Magdaleny Samozwaniec, z nutką wyczuwalnej jednak siostrzanej miłości i zrozumienia dla artystycznej, aczkolwiek nieco ekscentrycznej duszy poetki. Wyobrażaliście sobie kiedyś jak mogło wyglądać życie w czasach, gdy dobrze nam znani ze szkół młodopolscy artyści, grywali razem w brydża pod lipą? Życie Kossaków z przymrużeniem oka. Z perspektywy krakowskiej Kossakówki. Mamidło, Kucharcia, krakowskie Bielany i... konie w salonie. 
Do tego mogę wracać bez końca.

Ślepa jestem. Oślepiona majem. 
Nic nie wiem, prócz, że pachną bzy. 
I ustami tylko poznaję, 
Żeś to nie ty...

Maria Pawlikowska - Jasnorzewska 

 

Magdalena Samozwaniec. Zalotnica Niebieska. Świat Książki.
       

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...